Menu Zamknij

Janusz Wojciechowski w wywiadzie dla Elewarru o rolnictwie ekologicznym

Mieszkam 80 kilometrów od Warszawy i po certyfikowane produkty ekologiczne muszę jechać do samej Warszawy. A przecież mogą one być dostępne i powinny być dostępne blisko. Mogą to być systemy dostaw takich produktów wprost do domu. To wszystko można zrobić, trzeba tylko chcieć i mieć wsparcie, a Unia Europejska to wsparcie gwarantuje; wsparcie znacznie większe niż dotychczas – mówi Janusz Wojciechowski, Komisarz Unii Europejskiej ds. Rolnictwa w wywiadzie przeprowadzonym dla magazynu „Spichlerz” Spółki Elewarr.

Panie Komisarzu, certyfikowane rolnictwo ekologiczne w Europie rozwija się, jednak coraz częściej mówi się, że zawsze zostanie niszowe; chociażby ze względu na mniejszą wydajność plonów w porównaniu z rolnictwem konwencjonalnym?

Nie, rolnictwo ekologiczne w wielu krajach już nie jest niszowe. W Austrii pod uprawami rolnymi jest już około 26% ziemi rolnej, w Szwecji i Estonii ponad 20%. Również konsumpcja produktów ekologicznych w przeliczeniu na jednego konsumenta jest wysoka, na przykład w Danii to jest ponad 300 euro na głowę, w Austrii czy w Niemczech ponad 200 euro. Polska na razie jest niestety w „ogonie” Europy, jeśli chodzi zarówno o uprawy, jak i o konsumpcję. Ziemi pod uprawami ekologicznymi jest około 3%, a konsumpcja produktów ekologicznych na jednego mieszkańca nie przekracza 5 euro rocznie. W Polsce to jest więc sprawa niszowa – zarówno uprawa, produkcja jak i konsumpcja ekologiczna. Jest niszowa, ale równocześnie jest tu ogromna przestrzeń rynkowa do wypełnienia. Nie tylko w Europie, ale i na świecie zainteresowanie żywnością ekologiczną i popyt na nią rośnie w szybkim tempie, o wiele wyższym niż popyt na żywność konwencjonalną. Nie mam wątpliwości, że rolnictwo ekologiczne ma przed sobą dobrą przyszłość.

Co powinno skłaniać nas do stawiania na ekologię i czy aspekt finansowy może zachęcić także rolników z Polski do rozpoczęcia procesu certyfikacyjnego dla swoich gospodarstw?

Ekologię w rolnictwie wymusza troska o przyszłość. Ziemi rolnej systematycznie ubywa, a musi ona wyżywić coraz większą liczbę ludzi. Nie możemy ziemi nadmiernie eksploatować, musimy zachować jej potencjał dla przyszłych pokoleń. Temu między innymi służy pomysł na rolnictwo ekologiczne, mniej intensywne, bardziej szanujące ziemię i środowisko, lepiej chroniące bioróżnorodność, a przez swoje praktyki produkujące również żywność o wyższych walorach zdrowotnych. Jest też aspekt ekonomiczny. Rolnictwo ekologiczne to wielka szansa zwłaszcza dla małych i średnich gospodarstw, dla takich gospodarstw, które nie są w stanie konkurować z coraz większą intensywnością i masowością produkcji rolnej. To się znakomicie udało w Austrii, gdzie wiele gospodarstw ekologicznych, zwłaszcza w obszarach górskich, może istnieć tylko dzięki temu że są ekologiczne i otrzymują z tego tytułu wsparcie. W konkurencji konwencjonalnej nie mieliby szans; w ekologicznej mają. Dzięki temu istnieją. Gdyby nie ekologia, to by jako rolnicy nie istnieli. W Polsce dla wielu gospodarstw to może być ten sam wybór – istnieć i rozwijać się dzięki unijnemu wsparciu albo z mapy rolniczej zniknąć. Weźmy przykład hodowli świń. Czy dziś gospodarstwo mające kilkadziesiąt sztuk świń może skutecznie konkurować z wielkimi fermami mającymi po kilka czy nawet kilkadziesiąt tysięcy sztuk? Jako konwencjonalne nie może, a jako ekologiczne, dzięki dużemu wsparciu unijnemu – na to wsparcie naprawdę będzie duże – będzie mogło funkcjonować.

Dla wielu rolników, zwłaszcza w Polsce, sam produkt nie jest wystarczającym gwarantem sprzedaży. Rolnicy ekologiczni podkreślają nierzadko niewystarczającą sieć dostaw dla żywności ekologicznej.

Plan rozwoju rolnictwa ekologicznego, który przygotowałem w Komisji Europejskiej i który ostatnio przedstawiłem w Parlamencie Europejskim, a został on dobrze przyjęty, to nie plan na tylko rozwój rolnictwa ekologicznego, ale też rozwój przetwórstwa ekologicznego i rynków na produkty ekologiczne. To plan rozwoju całego systemu produkowania żywności ekologicznej, od pola do stołu. Duży nacisk kładziemy na promocje produktów ekologicznych, na ich preferowanie w zakładach żywienia zbiorowego, na przykład w stołówkach szkolnych czy szpitalnych. To wsparcie dla tworzenia krótkich łańcuchów dostaw i bezpośredniej sprzedaży produktów ekologicznych. Tu nie trzeba wymyślać przysłowiowego prochu, bo systemy krótkich i bezpośrednich dostaw ekologicznych na lokalny rynek funkcjonują w wielu krajach, np. w Danii. W Polsce to dopiero początek drogi, ale są wszelkie możliwości, by to również mogło dobrze funkcjonować. Mieszkam 80 kilometrów od Warszawy i po certyfikowane produkty ekologiczne muszę jechać do samej Warszawy. A przecież mogą one być dostępne i powinny być dostępne blisko. Mogą to być systemy dostaw takich produktów wprost do domu. To wszystko można zrobić, trzeba tylko chcieć i mieć wsparcie, a Unia Europejska to wsparcie gwarantuje; wsparcie znacznie większe niż dotychczas.

Czy świadomość konsumencka w Polsce na tle innych krajów Unii Europejskiej, co do certyfikowanych produktów ekologicznych, jest zadowalająca?

Świadomość konsumencka odnośnie produktów ekologicznych w Europie jest wysoka i stale rośnie. Europejski znak produkcji ekologicznej jest dobrze rozpoznawany w Europie, ale oczywiście trzeba systematycznie i efektywnie tę żywność promować, wskazywać jej wartości i przewagi, wskazywać na pozytywne aspekty dla środowiska, dla bioróżnorodności czy dla dobrostanu zwierząt. Ludzie są na to coraz bardziej wrażliwi i coraz bardziej takiej właśnie żywności poszukują. Podsumowując – rolnictwo ekologiczne to wielka szansa dla rolnictwa europejskiego, a szczególna dla rolnictwa polskiego, opartego przecież na modelu małych i średnich gospodarstw rodzinnych. To one mogą na tym zyskać najwięcej, a mając rolnictwo przyjazne środowisku, respektujące dobrostan zwierząt, zyskamy wszyscy.

Rozmawiał Robert Wyrostkiewicz